» Blog » Opowieść o złych Niemcach
10-05-2010 17:07

Opowieść o złych Niemcach

W działach: 52 książki, blog | Odsłony: 7

Opowieść o złych Niemcach
Flo, rybki.


Od dawna nosiłem się z zamiarem cyklu notek o książkach - w ramach wsparcia pięknej i szlachetnej inicjatywy promowania czytelnictwa - więcej można znaleźć, między innymi, tutaj. Czytam trochę więcej, niż jedną książkę tygodniowo - ale rzadko dzielę się odczuciami z lektury - a nuż mój przykład lub minirecenzja zachęcą kogoś do czytania?

Disclaimer: jak wiedzą ci, co mnie znają, często dzieje się tak, że nie wyrabiam czasowo z generowaniem tekstów (ymgh...). Się jednak postaram, przynajmniej od czasu, do czasu, pisać o ciekawszych rzeczach, jakie wpadły mi w łapki. Nie obiecuję regularności, postaram się jednak powalczyć z przeciwnosciami losu.

Do rzeczy zatem, jak mawiali Rzymianie.

Jarosław Marek Rymkiewicz to jeden z tych dwóch* gości z sercem po prawej stronie, do których mam pewną dozę szacunku. Zupełnie nie zgadzam się z nim w kwestiach politycznych, co jednak nie przeszkadza mi uznawać go za jednego z najważniejszych twórców polskiej literatury współczesnej. Wydaje mi się, że Rymkiewicz jako jedyny z polskich pisarzy świadomie i z pełnym zrozumieniem używa kategorii wzniosłości, w jej współczesnym rozumieniu.

Tytuł powieści wział się od cyklu miniatur fortepianowych Schumana. Ale to jedyny punkt styczny obu przedstawień tytułowych 'scen z dzieciństwa'. Bo jakie podobieństwo zachodzi w doznaniach malca z XIX-wiecznej Saksonii i przeżyciach dziecka ogarniętej wojną Warszawy?

Miasto rozciąga się poprzez czas i przestrzeń, przebywa się w jednym tylko miejscu, na przecięciu nitki i osnowy - ale każde z tych miejsc staje się węzłem w pamięci. Wywoływane z przestrzeni wewnętrznej dzięki skojarzeniom, fotografiom, pojedynczym słowom. Wyblakłe, czasem nieprawdziwe, a czasem połamane, fragmentaryczne i kalekie lub polepione z odłamków, zanieczyszczone wizją ludzi trzecich wspomnienia scen z dzieciństwa - to pierwsza, arcypotężna w wymowie, warstwa tekstu.

Drugi wątek to historia [url=http://pl.wikipedia.org/wiki/Eksplozja_czołgu-pułapki_na_ulicy_Kilińskiego]wielkiej powstańczej tragedii[/url], jaką był wybuch czołgu-pułapki w centrum walczącej Warszawy. Rymkiewicz stawia koło siebie różne opowieści o zdarzeniu z 13 sierpnia - relacje naocznych świadków, pamiętniki powstańców. Wspomnienia różnią się w szczegółach, czasem znacznie - trasa przejazdu, godzina, liczba ofiar - tu wszędzie wkradają się nieścisłości. Autor jednak nie szuka prawdy - wręcz przeciwnie, w jego odczuciu każda z tych opowieści jest prawdziwa.

Można czytać Kinderszenen jako rozważani o historii i prawdzie - na pytania, które stawia Rymkiewicz nie ma jednak prostych i łatwych odpowiedzi, czasem nie ma ich wcale. Jak bowiem pogodzić wspomnienie o domu, wypalone w pamięci sześciolatka, z tym, że teraz w tym miejscu jest ulica, a po budynku nie pozostał żaden ślad? Jak odtworzyć trasę małego czołgu Goliat? Gdzie jest granica miedzy historią a wspomnieniem, prawdą i konfabulacją?

Jest jeszcze Kinderszenen nawoływaniem o pamięć zbrodni i szaleństwa Niemców, o pamięć o niemieckich morderstwach, niemieckich bombardowaniach, niemieckich ostrzałach artyleryjskich, o pamięć o wykańczaniu przez Niemców pacjentów szpitala, Niemcach strzalających do rannych, Niemcach zalewających płonącą benzyną piwnice. Niemcach wysyłających czołg-pułapkę, Niemcach zawieszających ostrzał, żeby więcej ludzi poszło oglądać czołg i swoją krwią i wnętrzościami umalowało do trzeciego piętra ściany domów przy ulicy Kilińskiego. Dla niektórych to szok, dziś, w zjednoczonej Europie obowiązuje przecież wersja historii, w której źli naziści toczyli wojnę pod rozkazami strasznego nazisty Hitlera. Rymkiewicz mówi: Szoah Warszawie uczynili Niemcy. I bójcie się, bo ktoś, kiedyś może spróbować tego jeszcze raz.


Jarosław Marek Rymkiewicz, „Kinderszenen”, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2008.

Ocena: odmawiam oceny. Zdecydowanie jednak twierdzę, że warto przeczytać Kinderszenen i ostrzegam, że może to boleć.



*) Drugim jest Marek Jurek - człowiek, który zawsze stoi twardo przy swoich poglądach, nie zmieniając ich w zależności od kierunku wiatru. Niekoniecznie się z nim zgadzam, ale cenię sobie tego rodzaju odwagę polityczną.


l.

Komentarze


Marigold
   
Ocena:
+1
Chciałam powiedzieć, że poczułam się zmotywowana i zaczęłam realizować plan 365 książek rocznie ;)
14-05-2010 10:30

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.