29-01-2007 22:04
z daleka
W działach: developer's diary | Odsłony: 0Dziwaczne. Jedno z najsympatyczniejszych zdarzeń w moim fandomowo-erpegowym życiu jest już bardzo wyblakłym wspomnieniem. Umyka mojej pamięci szczegół, niuans. Zza mgły obrzydliwie mijającego czasu widzę tylko niewyraźny zarys tej sceny. Mimo to, noszę owo wspomnienie ze sobą, jako jeden z cenniejszych skarbów przeszłych lat;
tkwi we mnie przekonanie, że nie był to pierwszy, ale drugi dzień ConQuestu. Ten konwent to tysiąc różnych wspomnień - tam poznaliśmy się z Garnkiem, zadzierzgnąłem nici koleżeństwa z PWCem (przy wyśmienitych naleśnikach, które usmażyli z Elą w cyklu Sławy Fandomu gotują). Do tego miałem okazję dobrze wypaść przed jednym z moich największych autorytetów - profesor Teresą Walas, która przysłuchiwała się debacie na temat kobiet w fantastyce. Prócz tego szalone imprezy w Starym Porcie, setki znajomych - starych i nowych;
i znów daję się ponieść obrzydliwemu żywiołowi dygresji. Bieg tej notki się zakrzywia a słowa przestają zmierzać ku założonemu cleowi. Ale - już się karcę, już się prostuję -
chcę tylko o jednym spotkaniu, o jednej osobie jeszcze. Mijamy się już od niemal pięciu lat, od czasu do czasu pozdrawiając czy wymieniając kilka zdawkowych zdań. Nasze Kosmosy pozostają odrębne, gdzieś tylko stykając się, współdzieląc parę małych galaktyk, trochę gwiezdnego pyłu i odrobinę sympatii. Nie ma możliwości interakcji, komunikacja nie zachodzi. Dlaczego? Nie pytaj mnie, ja nie wiem.
Ale mimo to jestem i z daleka przyglądam się - cały czas, przez te kilka lat, jakie dane mi były.
I tylko jedno jeszcze - mój świat byłby na pewno smutniejszy i na pewno mniej fajny, gdyby to był świat mniej Rudy.
l.