07-09-2006 19:49
Powidła śliwkowe (staropolskie, a jakże!)
W działach: przepisy | Odsłony: 121Wrzesień, początek zimy*. Czas na przetwory. Lena siedzi w domu i smaży powidła. Nie wiem, jak robią to w Łodzi, ale wiem, jak ja robiłbym to lat temu trochę.
Weź gar wielki, na dno nalej półkwaterkę wody. Postaw na ogniu, niech się nagrzeje. Wrzuć do płóciennego woreczka pół tuzina goździków, gotuj w garncu. Wyciągnij mieszek przed dodaniem śliwek.
Weź śliwek węgierkowych obranych dziesięć albo i dwadzieścia funtów i wsyp do gara. Gotuj. Kiedy zacznie wrzeć, zsuń na płytę i duś na wolnym ogniu.
Dodaj utartej skóry pomarańczowej z dwu pomarańczy, startej skórki z połówki cytryny i kieliszek araku.
Na gorącej płycie duś osiem godzin. Odstaw na noc do ogrodu do wystygnięcia.
Z rana dodaj kwaterkę rodzynek, dobrze opłukanych.
Duś powidła osiem godzin, zapakuj do garnców i odstaw w spiżarce.
A jutro przepis na szybką potrawę z mięsa. Chyba, że wolicie co insze?
*) zima zaczyna się, kiedy kończy się lato. W okrutnych krajach trwa osiem do dziesięciu miesięcy. :(