» Blog » Gotowanie jest łatwe.
11-02-2007 00:07

Gotowanie jest łatwe.

W działach: przepisy | Odsłony: 193

Flo, rybki.


Od dawna się zapowiadam i jakoś ruszyć nie mogę z cyklem porad kulinarnych pana lucka. Niemniej jednak, na wszystko przychodzi czas i z radością obwieszczam, że gotowanie czas zacząć.

Początki moich przygód z patelnią w tle giną w pomroce dziejów, wymykają się mojej pamięci i nie mają nawet materialnych dowodów w zakurzonych foto-kronikach zacnej rodziny Sabatów. Cóż poradzić, gdyby Einstein wiedział, że wymyśli słynne E=mc^2 pewnie nigdy nie wyrzuciłby swojego pierwszego zeszytu od fizyki ;)

Ale, znów popadam w tok dygresyjny - a miało być rzeczowo i na temat.
W pierwszym odcinku kulinarnych porad pana lucka dowiecie się, czego początkujący kucharz potrzebuje - oraz czego powinien unikać ;) Czyli jak przy tworzeniu postaci do RPG - zaczynamy od kupowania sprzętu.

W kuchni, prócz standardowych utensyliów w rodzaju zlewu, kuchenki (unikać elektrycznych), stołu i okna przyda się nam trochę wyposażenia:

I. Garnki i patelnie.
Jak potrzebny w kuchni jest Garnek - nawet sobie nie wyobrażacie. Wszystko zrobi, ugotuje doskonałe jedzonko i jeszcze na dodatek posprząta. Ale jeśli ktoś nie dysponuje Garnkiem zdać się musi na własne siły - oraz sprzęty.

Absolutnie niezbędne minimum to:
- duży, 3-4 litrowy garnek do gotowania makaronu
- mały rondelek do sosów
- przeciętny garnek do gotowania potraw, w miarę potrzeb i możliwości przerobowych Waszego gospodarstwa
- mały garnuszek do gotowania jaj na twardo,
- pożądna, solidna, żeliwna (!) patelnia wielkości przecietnego talerza (naleśniki)
- duża patelnia (już niekoniecznie żeliwna) do przygotowywania różniastych rzeczy, opcjonalnie - wok
- naczynie żaroodporne ze średnio głęboką przykrywką,
- sitko do gotowania na parze (Fackelman w tesco na przykład)

Dysponując takim zestawem można się już popisać i wykonać praktycznie każdy przepis. Garnek do makaronu może być opcjonalnie systemem do gotowania dużych porcji, jeśli spodziewamy się gości. Rzecz jasna, przyjęcia na szesnaście osób się tym nie obsłuży, ale dla ośmiu powinno wystarczyć. Do pieczenia ciast swobodnie można użyć pokrywki od naczynia żaroodpornego, owszem - dedykowane blachy i formy są lepsze, ale jak to się przyjęło mawiać, lenistwo matką wynalazku.
Słowo o patelniach. Niestety, kupić dobrą patelnię jest trudniej niż znaleźć dobrą żonę. W swoim życiu spotkałem tylko jedną dobrą patelnię, jest ona aktualnie własnością Karsteina. Porządna, ciężka, żeliwna patelnia, która się równomiernie nagrzewa i trzyma ciepło, nie przypalając to skarb. Należy się o nią troszczyć, nie wolno jej szorować ostrymi gąbkami czy zmywakami, lepiej w ogóle unikać detergentów. Nową patelnię wypada zaoksydować - nagrzać ją na sucho a potem na rozgrzaną nalać oleju lub oliwy (nie przesadźcie z temperaturą). Poczekać chwilę, a potem wylać tłuszcz i pozwolić się patelni ochłodzić. Po trzech-pięciu takich powtórzeniach patelnia ładnie się zoksyduje, będzi eodporna na rdzę a potrawy nie będą do niej przylegać. Tyle a propos małej (średniej) patelni - przyjaciółki na całe życie. Większa służy głównie do duszenia, więc pracuje w sporo niższych temperaturach - stąd już nawet nierdzewka się nada. Ważne, zeby brzegi były dość wysokie - 4-5 centymetrów daje nam dobrą kontrolę nad zawartością.
Generalnie - garnki z grubym dnem, niepalnymi rączkami, solidne i mocne, z porządnymi pokrywkami, którym nie urwą się trzymadełka. Odradzam szajs z przezroczystymi pokrywkami - spadnie dwa razy i uchwyt idzie się czochrać. Solidne, to podstawa.


II. Sprzęty dodatkowe:
- łyżka cedzakowa (taka duża z dziurami)
- chochelka (średnich rozmiarow)
- trzepaczka do sosów
- asortyment łyżek i łopatek drewnianych - dąb i tylko dąb
- sitko perlakowe (czyli z materiału)
- durszlak do makaronu (najlepszy taki stojący, można na nim myć sałatę)
- porządna deska do krojenia
- zestaw noży kuchennych (poświęcę mu kiedyś osobną notkę)
- moździerz (ha)


Z takim wyposażeniem można się powoli brać za gotowanie. Miało być jeszcze słowo o tym, czego unikać - IKEA! Ugh. W mojej kuchni działają trzy rzeczy z IKEA - stojak na sztućce ORDNING (najgorszy), listwa GRUNDTAL (doskonały wynalazek) i dwa noże SLIPAD (w miarę znośne). Nie kupujcie w IKEA przyborów kuchennych. Szczególnie drewnianych - sosna nie nadaje się do niczego w kuchni...
Do zobaczenia w następnym odcinku ;>
Obiecuję - będzie ostro ;>


l.



0
Nikt jeszcze nie poleca tej notki.
Poleć innym tę notkę

Komentarze


lucek
   
Ocena:
0
Blender to szatański wynalazek ;)
Niezwykle przydatny, ale nieortodoksyjny. Nic nie zastąpi naturalnych metod, przecierania przez siteczko, szatkowania i innych takich.
No dobra, blender jest fantastycznym wynalazkiem, no.
Ale wyciskarki do czosnku (prawie) nigdy nie używam ;)

13-02-2007 00:30
senmara
    Zapytałam o te kuchenki redaktorów.
Ocena:
0
Sprawa wyglada tak:
- gdy restaurator biedny, kupuje najtańsze - gazowe, elektryczno-gazowe, choć zazwyczaj to spadek z lat ubiegłych,
- restauracje z gotowaniem na oczach gości - wiadomo, żadnych gazówek, tak ma np. nasz poznański Sheraton
- restauracje, które na to stać kupują konwektorowo-parowe (mogłam pomylić literki), bo to jakis fajny sprzęt,
-Makłowicz używa gazowej, bo pewnie najłatwiej w terenie na niej gotować.

Ogólnie zostałam zasypana wskazówkami, ze warto iść do poznańskiego Sheratona bo świetne jedzenie itd. Raczej nie na moją kieszeń :/
16-02-2007 12:09

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.